niedziela, 6 czerwca 2021

Czternasty

 Derby, 09.04.2020 r.

    
    Ciężka gula zalegająca w moim gardle uniemożliwiła mi zdolność mówienia. Stałam w totalnym bezruchu. Czułam się mała, bezbronna i przyłapana na gorącym uczynku. Czułam obecność Masona. Powinna dodać mi otuchy, ale tak nie było. Oboje byliśmy sparaliżowani i nie zdolni do niczego. Mój tata ciskał w nas gromy, mama stała zaskoczona, a Max wyglądał na zranionego. Wiedziałam, że oczekują ode mnie natychmiastowych wyjaśnień. Spodziewali się ujrzeć mnie samą, pochłoniętą pracą, a nie w towarzystwie Masona. Jak miałam im wytłumaczyć to, co nas połączyło? Jak miałam wyznać im, że zamknęliśmy się w szczelnej bańce poznając się bliżej i tworząc coś w rodzaju związku? Jak miałam powiedzieć im o łączącym nas uczuciu? Ta historia była obłędem dla mnie, a co dopiero dla nich! Otworzyłam usta, ale szybko je zamknęłam. Mason zrobił krok w moją stronę. Był przerażony, ale spróbował podjąć się zadania, które dla mnie okazało się zbyt trudne. Podziwiałam jego odwagę. Ja miałam ochotę schować głowę w piasek, uciec jak najdalej stąd i nie oglądać się za siebie.
Dz-dzień dobry – przywitał się po kilku minutach. – Jestem Mason – Przedstawił się i wyciągnął rękę do mojego taty. Mój rodziciel uścisnął ją krótko. Miałam odebrać to jak dobry znak? Znałam go i doskonale wiedziałam, że to cisza przed burzą. Zachowywał pozory, ale w środku cały się trząsł i pragnął poznać odpowiedzi na nurtujące go w tej chwili pytania. Mama skinęła mu głową. Miała zaciśnięte usta. Złapałam jej spojrzenie i niemo poprosiłam o zrozumienie. Miałam nadzieję, że z nią pójdzie mi lepiej niż z tatą. W końcu była kobietą i postrzegała pewne sprawy zupełnie inaczej. Bardziej ludzko. – Cześć, Max – Piłkarz ukląkł przed moim bratem. Spodziewałam się, że ten zareaguje z entuzjazmem, ale zamiast tego odepchnął go od siebie i pobiegł na piętro.
Nienawidzę cię, Haley! – zdążył krzyknąć, zanim zniknął. Zakuło mnie serce.
Max! – wrzasnęłam łapiąc się poręczy. Mason powstrzymał mnie w ostatniej chwili.
Haley, daj mu ochłonąć. Max musi to przetrawić sam. Jestem pewien, że zrozumie – pogładził mnie po dłoni. Spojrzałam na niego z wdzięcznością.
Myślę, że to nam w pierwszej kolejności należą się wyjaśnienia – odezwał się tata. Wciąż staliśmy w korytarzu. – Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, Haley – Zwrócił się do mnie tonem, którego nie znosiłam. Spuściłam głowę i wymamrotałam kilka słów.
Może ja… – zaczął Mason.
Chcę to usłyszeć od mojej córki – uciął. Mama przejęła inicjatywę i weszła do salonu. Poszliśmy za jej przykładem. Atmosfera była napięta. Po raz pierwszy poczułam się w tym domu obco, jakbym nie pasowała do otoczenia. Ściany zaczęły na mnie napierać, a przestrzeń zaczęła się kurczyć. Nie mogłam się uspokoić i unormować oddechu. Z emocji poczułam na policzkach niechciane rumieńce. Zdradzały moje zdenerwowanie i niepokój. Nie tak wyobrażałam sobie tę chwilę. To miało wyglądać zupełnie inaczej. Życie jednak po raz kolejny dobitnie pokazało, że zupełnie nie liczy się z moim zdaniem. Postanowiło rozegrać to na swój sposób i postawić mnie w sytuacji bez wyjścia.
Tato… – podjęłam próbę. – Nie oczekuję, że to zrozumiesz. Ja sama tego nie rozumiem i czasami nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Ale to właśnie jest prawda. Prawdą jest, że spotykam się z Masonem. Prawdą jest to, że okres izolacji wykorzystaliśmy, by spędzić razem czas i się poznać. Wiem, że tego nie popierasz, wiem, że mnie ostrzegałeś, ale stało się. Zakochałam się w nim, a on we mnie. Przepraszam, że was okłamałam, ale jeszcze nie byłam gotowa, aby się z tym zmierzyć – Wyznałam. Piłkarz mocno ścisnął moją dłoń. Zgodził się z każdym moim słowem.
To, co powiedziała Haley… To wszystko prawda. Zdaję sobie sprawę, że nie tak powinni się państwo o nas dowiedzieć, ale stało się. Nie planowaliśmy tego. Nie mieliśmy siebie w planach, ale los zdecydował za nas. Złączył nas ze sobą, splótł nasze drogi. Jestem do szaleństwa zakochany w państwa córce i liczę na akceptację z państwa strony. Być może na początku będziecie do mnie państwo zastawieni negatywnie, ale obiecuję, że zrobię wszystko, by zmienili państwo zdanie. Nigdy nie skrzywdzę Haley, nie pozwolę by z głowy spadł jej choć jeden włos. Będę o nią dbał i dopingował. Nie pozwolę na niepotrzebne rozproszenie. Obiecuję – powtórzył. Byłam w szoku. Jego słowa… Trafiły we mnie. Tata w dalszym ciągu nie wyglądał na przekonanego. Był nieufny. Potrafiłam wczuć się w jego emocje oraz zachowanie. Byłam jego córką, bał się o mnie, chciał dla mnie jak najlepiej. Musiało dotrzeć do niego to, że osiągnę to wszystko tylko i wyłącznie u boku Masona. Z nikim innym.
Haley… Możecie mi opowiedzieć, jak to się zaczęło? Czuję, że umknęło mi coś ważnego – poprosiła mama. Spełniłam jej prośbę. Wspólnie z Masonem opowiedzieliśmy o naszych spotkaniach w Cobham. O tym, jak świetnie zaczęliśmy się rozumieć i uzupełniać. Jak dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. I o tym, jak stopniowo nasza relacja zaczęła się pogłębiać.
Powinnam powiedzieć wam o tym dużo wcześniej, ale… Przestraszyłam się konsekwencji. Koniec końców jesteśmy dorosłymi ludźmi i…
Nie mam zamiaru zabronić wam spotykania się ze sobą – mama wtrąciła pospiesznie, jakby wiedziała, do czego zmierzam. Ulga wypełniła moje ciało. – Skoro połączyła was taka silna więź i uczucie, nie możemy stanąć na drodze do waszego szczęścia – Uśmiechnęła się po raz pierwszy, odkąd się zjawili. Miałam ochotę się rozpłakać. Mason rozluźnił napięte do granic możliwości mięśnie.
Kelly!
Jack, nie bądź niemądry. Doskonale wiem, że chcesz dla naszej córki szczęścia. Jeśli jest szczęśliwa właśnie z Masonem, to powinieneś to uszanować i zaakceptować – mama próbowała na niego wpłynąć. Zrobił nastroszoną minę.
Będę miał cię na oku – skapitulował. – Jeśli ją skrzywdzisz, będziesz miał ze mną na pieńku. Czy wyraziłem się jasno? – Spytał.
Tak – odpowiedział Mason. – Dziękujemy – Dodał.
Porozmawiam z Maxem – zaoferowałam i wstałam z fotela. Mason zerwał się na równe nogi, ale ostudziłam jego zapędy. Bezgłośnie przeprosiłam go za to, że zostawiam go samego z rodzicami. Ale z bratem musiałam uporać się sama.


    Max milczał od kilkunastu minut. Ignorował mnie, moją obecność oraz to, że próbowałam wciągnąć go w rozmowę. Gapił się w ekran swojej komórki nie zwracając na mnie kompletnej uwagi. Byłam sfrustrowana i zła. Nie mógł mnie winić! Nie zrobiłam nic złego. Nie miał powodów, by się na mnie obrażać.
Max, możesz zdradzić mi, dlaczego powiedziałeś, że mnie nienawidzisz? Nie możesz tak po prostu…
Haley… Może i mam tylko osiem lat, ale… Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś, jak twoja relacja z Masonem może odbić się na mnie? – zapytał cicho. Zatkało mnie. Co on wygadywał?
Możesz jaśniej? – usiadłam obok niego na łóżku.
A, co jeśli koledzy z akademii zaczną mi dokuczać? Albo podważać moje umiejętności? A jeśli będą się ze mnie nabijać i stroić żarty, że to przez wzgląd na Masona znalazłem się w drużynie? – wyrzucił z siebie grad pytań. Miał rację. Tego nie wzięłam pod uwagę.
Max… – ostrożnie poczochrałam go po włosach. – Nie możesz tak myśleć! Znalazłeś się w akademii wcześniej. Zwróciłeś na siebie uwagę swoją postawą oraz zaangażowaniem. To, że masz dobry kontakt z Masonem to tylko dodatek. Sobie i swojej ciężkiej pracy zawdzięczasz miejsce w drużynie, rozumiesz?
Tak – nieśmiało pokiwał głową. – Ale… Nie wyrzucą mnie, prawda?
Oczywiście, że nie! – połaskotałam go. – Lubisz Masona, a on lubi ciebie. To tylko dodatkowa motywacja!
Trzymam cię za słowo, siostro!
Obiecuję, że cię nie zawiodę – przytuliłam go do siebie. Brat odwzajemnił mój uścisk. Ulżyło mi. Nie zniosłabym, gdyby pomiędzy nami pojawiła się rysa. Max był ode mnie młodszy, ale nie umniejszało to temu, ile dla mnie znaczył. W końcu byliśmy rodzeństwem.


*


Derby, 28.05.2020 r.


    Czas pędził jak szalony, czego dowodem były zmieniające się kartki kalendarza. Nie miałem pojęcia, ile pozytywnej energii może zapewnić mi obecność Haley. Była wszędzie. Roztaczała swój blask i urok. Z każdym kolejnym dniem zakochiwałem się w niej coraz mocniej. Zdarzały nam się drobne kłótnie, ale one jedynie podsycały ogień, który ciągle się tlił. Rodzice dziewczyny jeszcze kilkakrotnie wpadli z wizytą. Bardzo ich polubiłem 
i miałem nadzieję, że ta sympatia jest odwzajemniona. Mama dziewczyny była empatyczna i wyrozumiała. Już wiedziałem, po kim Haley odziedziczyła te wspaniałe cechy. Tata wciąż trzymał mnie na dystans, jednak zmieniał się on z każdym kolejnym wymienionym słowem. Pogawędka, którą uciąłem sobie z Maxem bardzo mu pomogła. Zaczął traktować mnie inaczej. Słuchał moich wskazówek i z ochotą je stosował. Widziałem w nim ambicję i głód gry, który sam w sobie miałem. Urządzaliśmy sobie mini rozgrywki w ogrodzie, kopaliśmy piłkę i poznawaliśmy się. Dla Haley było to spełnienie marzeń. Sam miałem wielką ochotę przedstawić ją swojej rodzinie, ale jeszcze musieliśmy poczekać. Na odpowiedni moment. Zgodnie stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej. Woleliśmy dawkować te wrażenia. Tęskniłem za swoimi bliskimi. Za rodzicami, rodzeństwem. Chciałem już poznać swoją małą siostrzenicę, wziąć ją w ramiona i pogratulować siostrze. Brakowało mi ich. Brakowało mi również kolegów, trenera, atmosfery panującej w Cobham, na treningach i meczach. Pandemia nie zwalniała tempa, jednak strzępy informacji, które pojawiały się w mediach społecznościowych dawały nadzieję. Przeciągnąłem zastygłe mięśnie i zszedłem na dół. Haley była ubrana w moją bluzę. Była na nią za duża, ale uwielbiała w niej chodzić i czuć mój zapach. Wpatrywała się w telewizor, a niezdrowy uśmiech ozdobił jej twarz.
Wszystko w porządku? – spytałem i żartobliwie przyłożyłem jej dłoń do czoła.
Premier League wraca! Najprawdopodobniej siedemnastego czerwca! – pisnęła i zerwała się z kanapy. Wskoczyła na mnie uszczęśliwiona i pocałowała mnie w policzki. – Pewnie za chwilę trener i koledzy zasypią cię wiadomościami! 
Haley miała rację. Mój telefon co jakiś czas dawał o sobie znać, wibrował w mojej kieszeni. Byłem w szoku. Nie mogłem w to uwierzyć.
Hura!!! – krzyknąłem i zacząłem okręcać ją wokół własnej osi. Głośno się śmiała, gdy wirowałem z nią i trzymałem ją w swoich ramionach. – W końcu!!!
Tak się cieszę! – wtórowała mi. – Tak bardzo cię kocham, Mase! – Powiedziała pod wpływem euforii. Powiedziała po raz pierwszy. Kiedy to do niej dotarło zasłoniła usta dłonią. Postawiłem ją na ziemi.
Ja ciebie też kocham, Haley – wyznałem szczerze. – Najmocniej – Dałem jej całusa w czoło. Kochałem ją. Szczerze i głęboko. Kochałem ją.


***

Witam! 

Tydzień temu było pięknie... I wciąż jest 💙




💙💙💙

Pozdrawiam ;*