niedziela, 10 stycznia 2021

Dziesiąty

 Londyn, 21.12.2019 r.


    Po otwarciu oczu byłam zdezorientowana. Nie potrafiłam określić, gdzie się znajduję. Twarda podłoga boleśnie raniła moje plecy, gęsia skórka zdobiła całe ciało. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami chcąc powrócić do rzeczywistości. Krzyknęłam cicho, gdy przypomniałam sobie wydarzenia ubiegłego wieczoru. Ja i Mason. Mason i ja. Magiczna atmosfera, ciepłe kakao, nieśmiałe pocałunki. Dotknęłam dłonią ust. Mogłabym przysiąc, że ciągle czułam dotyk tych drugich, ust które idealnie wkomponowały się 
w moje. Drgnęłam, dostrzegając męską dłoń obejmującą mnie w tali. Naprawdę zasnęliśmy w mojej pracowni? Próbowałam wyswobodzić się z silnego uścisku, ale nie dałam rady. Mason trzymał mnie kurczowo, tak jakby bał się, że zniknę przy okazji najmniejszego ruchu. Byliśmy okryci jedynie jego kurtką. Zaśmiałam się pod nosem. Miałam gdzieś konsekwencje tego, co zrobiliśmy. Wiedziałam, że w telefonie znajdę mnóstwo nieodebranych połączeń od zamartwiających się rodziców. Czułam, że skrzynka Masona będzie zapełniona wiadomościami od dziewczyny. Przekręciłam się na drugi bok, oparłam głowę i uśmiechnęłam się czule na widok śpiącego piłkarza. Lekko rozchylone wargi, miarowy oddech, roztrzepane włosy. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. To było jak sen, jak bajka. Nawet w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek zdarzy się pomiędzy nami taka chwila. To była czysta abstrakcja. A teraz leżeliśmy obok siebie, w pracowni, na podłodze, po nocy spędzonej na wymienianiu pocałunków i chichotów. Odcięliśmy się od świata, stworzyliśmy własny, ten bardziej intymny, ten prawdziwszy, ten bez problemów, trosk i zmartwień. Nie mogąc się powstrzymać, pogłaskałam delikatnie policzek Masona. Uśmiechnął się przez sen, po czym otworzył zaspane oczy. Przez krótką chwilę wyglądał na zaskoczonego. Później uśmiech rozjaśnił go całego.
Dzień dobry, Haley – przywitał się, przeciągając się. Mięśnie zaprotestowały.
Dzień dobry, Mase – odparłam. – Dobrze spałeś?
Zaskakująco tak – zaśmiał się. – Haley… – Zaczął patrząc na mnie uważnie.
Nie teraz, dobrze? – wyprzedziłam go. – Zaczekajmy z tą rozmową, odłóżmy ją na później. Jeszcze przez chwilę chcę czuć się, jak w bajce – Wyjaśniłam uciekając wzrokiem w bok.
Chciałem ci tylko powiedzieć, że po przebudzeniu wyglądasz jeszcze piękniej – szepnął. Moje serce załomotało donośnie. Naprawdę to powiedział?!
Mase… – wyjąkałam speszona. – Daj spokój!
Dobrze, już nic mówię! – uniósł ręce w poddańczym geście. Pstryknęłam go w nos, przysunęłam się bliżej. Objął mnie ciasno, wtulił twarz w moje włosy. Nie potrzebowałam więcej do szczęścia.


    Tata był wściekły. Gdy przekroczyłam próg domu urządził mi karczemną awanturę. Przyjęłam jego słowa ze spokojem. Miałam wyrzuty sumienia okłamując go, ale nie miałam innego wyjścia. Tłumaczenia, że padła mi bateria w telefonie, że złapałam natchnienie, którego nie mogłam wypuścić z rąk, nie pomogły. Miał mi za złe, że nie znalazłam innego sposobu, by się z nim skontaktować, by poinformować, gdzie spędzę noc. Wyznał mi, że nie mógł spać, że przekręcał się z boku na bok zamartwiając się o mnie, wyobrażając sobie najgorsze scenariusze, czekając na telefon, który poinformowałby go o najgorszym. Rozumiałam jego racje oraz emocje, ale byłam już dorosła i nie musiałam spowiadać się 
z każdego kroku. Podskórnie czułam, że mi nie uwierzył, ale dla spokoju atmosfery, nie drążył tematu. Byłam mu za to wdzięczna. Odpuścił, gdy przekonałam go, że taka sytuacja już nigdy więcej się nie powtórzy, że zrozumiałam swój błąd. Odetchnął odprowadzając mnie czujnym wzrokiem. Bał się o mnie. Ja też się bałam. O siebie, o Masona, o nas. Tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, na czym stoję. Nie wiedziałam, czy teraz zbliżymy się do siebie, czy wręcz przeciwnie, zaczniemy się unikać, udając, że tamto wydarzenie nie miało miejsca. Mason na moją prośbę nie poruszał niezręcznego tematu. Chciałam jeszcze przez jakiś czas tkwić w tej iluzji, pogrążyć się w niej, oddychać nią. Byłam zakochana w tym chłopaku do szaleństwa, a te chwile, które razem spędziliśmy dały mi nadzieję, że on również poczuł do mnie coś więcej. Gdyby było inaczej nie całowałby mnie do utraty tchu, nie szeptałby miłych słówek do uszu, nie obejmowałby mnie tak, jakby bał się, że mu ucieknę. Miałam prawo sądzić, że byłam dla niego ważna. Tylko jak bardzo? Czy zerwie dla mnie ze swoją dziewczyną? Czy porzuci stabilny związek na rzecz mnie, dziewczyny, która niespodziewanie wkroczyła do jego życia i zasiała mętlik? Gdyby porzucił mnie po tych przeżyciach, załamałabym się. Wiedziałam o tym. Nie dałabym rady podnieść się po takim ciosie, nie teraz, gdy sprawy zaszły za daleko. Ktoś nie znający sytuacji mógłby mnie wyśmiać, powiedzieć, że to były tylko pocałunki, jedna noc spędzona na przytulankach. Miałby rację, tylko że dla mnie to znaczyło zbyt wiele. On znaczył zbyt wiele. Chciałam go. Tak po prostu go chciałam. Wskoczyłam pod prysznic. Zimna woda spływająca po moim nagim ciele, ukoiła szalejące we mnie emocje i ostudziła ogień. Odchyliłam głowę do tyłu delektując się lodowatym strumieniem. Opuszką palca dotknęłam ust naznaczonych przez Masona, ust noszących ślad miękkich, gorących pocałunków. Przepadłam bez końca, bez granic.


Londyn, 23.12.2019 r.


    W Cobham wrzało jak w ulu. Gwar, rozgardiasz, głośne rozmowy i śmiechy… Było to spowodowane przedświątecznym spotkaniem, na którym zebrał się cały sztab trenerski wraz z zawodnikami i ich bliskimi. W środku cała się trzęsłam. Do tej pory nie mignęła mi przed oczami szczupła sylwetka Chloe, ale czułam, że prędzej czy później się zjawi. Miała do tego święte prawo. Ja mogłam tylko obserwować. To była moja rola. Mason przywitał się ze mną radośnie, nie unikał mnie, mojego towarzystwa, co odnotowałam za sukces. Później posyłaliśmy sobie niewinne i tajemnicze uśmiechy. Unosiłam się nad ziemią. Czułam zapał do pracy, wręcz się do niej garnęłam. Mason sprawił, że inaczej zaczęłam postrzegać pewne sprawy. Dodawał mi otuchy, kibicował, prawił komplementy, udawał, że zna się na malarstwie, wyrażał opinie na temat moich obrazów, był zainteresowany moją pasją. Gdy przez zupełny przypadek wyszło na jaw, że mieszkałam w Derby, widziałam jego zdziwienie. Wiedziałam, że będzie chciał poznać prawdę, ale odwlekłam to w czasie. Zrozumiał. Nie byłam gotowa, by przyznać mu się, co naprawdę przygnało mnie do tego miasta. Jak racjonalnie miałam wyjaśnić mu, że to on był jedynym powodem? Bałam się, że mnie wyśmieje, albo co gorsza, uzna za jakąś zwariowaną fankę. Patrzyłam z boku jak piłkarze składają sobie świąteczne życzenia obdarowując się przy tym drobnymi upominkami. Miałam cichą nadzieję, że Mason znajdzie dla mnie kilka sekund. Nie chciałam więcej. Chciałam tylko przez chwilę znów poczuć jego bliskość. Moje złudzenia szybko pękły. Chloe weszła na salę błyszcząc niczym choinkowa bombka. Zacisnęłam zęby. Odrzuciła do tyłu swoje gęste i doczepiane włosy zajmując miejsce obok piłkarza. Moje serce zaczęło bić szybciej, dłonie się trzęsły, czułam że nie mogę ustać na nogach. Drżałam. Nawet z takiej odległości dostrzegłam, że Mason się spiął. Pospiesznie strącił jej dłoń ze swojego kolana. Ponad stołem posłał mi przepraszające spojrzenie. Szybko odwróciłam wzrok nie mogąc znieść tego widoku. Półgębkiem oznajmiłam Marie, że muszę skorzystać 
z toalety. Ochlapałam twarz zimną wodą czując lekkie ukojenie. Musiałam się uspokoić! Policzyłam do dziesięciu i wróciłam na swoje miejsce. Moje ciało eksplodowało bólem. Mason i Chloe. Chloe i Mason. Pocałunek. Zakryłam usta dłonią, by powstrzymać odruch wymiotny. Dlaczego…?


*

    Co ci strzeliło do głowy, Mase?! – Tammy zaciągnął mnie w głąb korytarza. – Dlaczego odpowiedziałeś na jej pocałunek?! 
To moja dziewczyna! Co innego mogłem zrobić?! – złapałem się za głowę. – Zaskoczyła mnie! – Próbowałem się bronić.
Widziałeś Haley? – zapytał. Przecząco pokręciłem głową. – Wyglądała jak zranione zwierzę. Mason, ona jest w tobie zakochana. Ty w niej też. Po co tkwisz w bezsensownym związku z Chloe?
To nie jest takie proste, Tammy – warknąłem sfrustrowany. – Chloe myśli, że wszystko między nami się układa. Co mam jej niby powiedzieć?
Prawdę? – podsunął. – Nie możesz grać na dwa fronty! Już ci to kiedyś mówiłem! Jeśli nie kochasz Chloe, to z nią zerwij. Zresztą, gdyby było inaczej, nie doprowadziłbyś do pocałunku z Haley, nie spędziłbyś z nią nocy… Otrząśnij się!
Wiem, Tammy! Muszę to sobie poukładać. Zdaję sobie sprawę, że muszę podjąć jedną, konkretną decyzję – odezwałem się. Na samą myśl o smutnych oczach Haley zabolało mnie serce. Tammy kiwnął głową, po czym oddalił się, wracając na salę. Oparłem się o ścianę próbując unormować przyspieszony oddech. Chloe naprawdę mnie zaskoczyła. Nie przyszło mi na myśl, że publicznie okaże mi taką czułość. Gdyby nie było Haley, uznałbym to za normalną rzecz, ale… Haley była. Była w moim sercu, w mojej głowie, w całym mnie. Zakorzeniła się we mnie, sprawiła że na nowo otworzyłem serce. Była przeciwieństwem Chloe. Była radosna, wesoła, zawsze roziskrzona. Pędzle były jej nieodłącznym elementem, skupienie na pracy również. Była roztrzepaną perfekcjonistką. Jej donośny śmiech, błyszczące spojrzenie, jej ciepło oraz prostota… Rozkochała mnie w sobie. Wciągnęła mnie w swój świat, w siebie. Pozwoliła mi odkryć siebie na nowo. Rozumiała mnie, rozumiała moje rozterki, wahania nastroju. Podczas tych krótkich spotkań stała się moją ostoją. A jej pracownia bezpiecznym schronieniem. Tak samo jak jej ramiona. Była między nami więź. Taka prawdziwa, której nie czułem nigdy dotąd. Byłem szczęściarzem, że ją pokochałem. Musiałem tylko w odpowiedni sposób pokazać jej swoje uczucia. Bo na to zasługiwała.


***

Witam! 

Happy Birthday, Mason!!! 💙





Pozdrawiam ;*