Londyn, 21.12.2019 r.
Po
otwarciu oczu byłam zdezorientowana. Nie potrafiłam określić,
gdzie się znajduję. Twarda podłoga boleśnie raniła moje plecy,
gęsia skórka zdobiła całe ciało. Zamrugałam kilkakrotnie
powiekami chcąc powrócić do rzeczywistości. Krzyknęłam cicho,
gdy przypomniałam sobie wydarzenia ubiegłego wieczoru. Ja i Mason.
Mason i ja. Magiczna atmosfera, ciepłe kakao, nieśmiałe pocałunki.
Dotknęłam dłonią ust. Mogłabym przysiąc, że ciągle czułam
dotyk tych drugich, ust które idealnie wkomponowały się w
moje. Drgnęłam, dostrzegając męską dłoń obejmującą mnie w
tali. Naprawdę zasnęliśmy w mojej pracowni? Próbowałam
wyswobodzić się z silnego uścisku, ale nie dałam rady. Mason
trzymał mnie kurczowo, tak jakby bał się, że zniknę przy okazji
najmniejszego ruchu. Byliśmy okryci jedynie jego kurtką. Zaśmiałam
się pod nosem. Miałam gdzieś konsekwencje tego, co zrobiliśmy.
Wiedziałam, że w telefonie znajdę mnóstwo nieodebranych połączeń
od zamartwiających się rodziców. Czułam, że skrzynka Masona
będzie zapełniona wiadomościami od dziewczyny. Przekręciłam się
na drugi bok, oparłam głowę i uśmiechnęłam się czule na widok
śpiącego piłkarza. Lekko rozchylone wargi, miarowy oddech,
roztrzepane włosy. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. To było jak sen, jak bajka. Nawet w
najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek
zdarzy się pomiędzy nami taka chwila. To była czysta abstrakcja. A
teraz leżeliśmy obok siebie, w pracowni, na podłodze, po nocy
spędzonej na wymienianiu pocałunków i chichotów. Odcięliśmy się
od świata, stworzyliśmy własny, ten bardziej intymny, ten
prawdziwszy, ten bez problemów, trosk i zmartwień. Nie mogąc się
powstrzymać, pogłaskałam delikatnie policzek Masona. Uśmiechnął
się przez sen, po czym otworzył zaspane oczy. Przez krótką chwilę
wyglądał na zaskoczonego. Później uśmiech rozjaśnił go całego.
–
Dzień dobry, Haley – przywitał się,
przeciągając się. Mięśnie zaprotestowały.
–
Dzień dobry, Mase – odparłam. –
Dobrze spałeś?
–
Zaskakująco tak – zaśmiał się. –
Haley… – Zaczął patrząc na mnie uważnie.
–
Nie teraz, dobrze? – wyprzedziłam go.
– Zaczekajmy z tą rozmową, odłóżmy ją na później. Jeszcze
przez chwilę chcę czuć się, jak w bajce – Wyjaśniłam
uciekając wzrokiem w bok.
–
Chciałem ci tylko powiedzieć, że po
przebudzeniu wyglądasz jeszcze piękniej – szepnął. Moje serce
załomotało donośnie. Naprawdę to powiedział?!
–
Mase… – wyjąkałam speszona. – Daj
spokój!
–
Dobrze, już nic mówię! – uniósł
ręce w poddańczym geście. Pstryknęłam go w nos, przysunęłam
się bliżej. Objął mnie ciasno, wtulił twarz w moje włosy. Nie
potrzebowałam więcej do szczęścia.
Tata
był wściekły. Gdy przekroczyłam próg domu urządził mi
karczemną awanturę. Przyjęłam jego słowa ze spokojem. Miałam
wyrzuty sumienia okłamując go, ale nie miałam innego wyjścia.
Tłumaczenia, że padła mi bateria w telefonie, że złapałam
natchnienie, którego nie mogłam wypuścić z rąk, nie pomogły.
Miał mi za złe, że nie znalazłam innego sposobu, by się z nim
skontaktować, by poinformować, gdzie spędzę noc. Wyznał mi, że
nie mógł spać, że przekręcał się z boku na bok zamartwiając
się o mnie, wyobrażając sobie najgorsze scenariusze, czekając na
telefon, który poinformowałby go o najgorszym. Rozumiałam jego
racje oraz emocje, ale byłam już dorosła i nie musiałam spowiadać
się z każdego kroku. Podskórnie czułam, że mi nie
uwierzył, ale dla spokoju atmosfery, nie drążył tematu. Byłam mu
za to wdzięczna. Odpuścił, gdy przekonałam go, że taka sytuacja
już nigdy więcej się nie powtórzy, że zrozumiałam swój błąd.
Odetchnął odprowadzając mnie czujnym wzrokiem. Bał się o mnie.
Ja też się bałam. O siebie, o Masona, o nas. Tak naprawdę nie
miałam zielonego pojęcia, na czym stoję. Nie wiedziałam, czy
teraz zbliżymy się do siebie, czy wręcz przeciwnie, zaczniemy się
unikać, udając, że tamto wydarzenie nie miało miejsca. Mason na
moją prośbę nie poruszał niezręcznego tematu. Chciałam jeszcze
przez jakiś czas tkwić w tej iluzji, pogrążyć się w niej,
oddychać nią. Byłam zakochana w tym chłopaku do szaleństwa,
a te chwile, które razem spędziliśmy dały mi nadzieję, że on
również poczuł do mnie coś więcej. Gdyby było inaczej nie
całowałby mnie do utraty tchu, nie szeptałby miłych słówek do
uszu, nie obejmowałby mnie tak, jakby bał się, że mu ucieknę.
Miałam prawo sądzić, że byłam dla niego ważna. Tylko jak
bardzo? Czy zerwie dla mnie ze swoją dziewczyną? Czy porzuci
stabilny związek na rzecz mnie, dziewczyny, która niespodziewanie
wkroczyła do jego życia i zasiała mętlik? Gdyby porzucił mnie po
tych przeżyciach, załamałabym się. Wiedziałam o tym. Nie dałabym
rady podnieść się po takim ciosie, nie teraz, gdy sprawy zaszły
za daleko. Ktoś nie znający sytuacji mógłby mnie wyśmiać,
powiedzieć, że to były tylko pocałunki, jedna noc spędzona na
przytulankach. Miałby rację, tylko że dla mnie to znaczyło zbyt
wiele. On znaczył zbyt wiele. Chciałam go. Tak po prostu go
chciałam. Wskoczyłam pod prysznic. Zimna woda spływająca po moim
nagim ciele, ukoiła szalejące we mnie emocje i ostudziła ogień.
Odchyliłam głowę do tyłu delektując się lodowatym strumieniem.
Opuszką palca dotknęłam ust naznaczonych przez Masona, ust
noszących ślad miękkich, gorących pocałunków. Przepadłam bez
końca, bez granic.
Londyn,
23.12.2019 r.
W
Cobham wrzało jak w ulu. Gwar, rozgardiasz, głośne rozmowy i
śmiechy… Było to spowodowane przedświątecznym spotkaniem, na
którym zebrał się cały sztab trenerski wraz z zawodnikami i ich
bliskimi. W środku cała się trzęsłam. Do tej pory nie mignęła
mi przed oczami szczupła sylwetka Chloe, ale czułam, że prędzej
czy później się zjawi. Miała do tego święte prawo. Ja mogłam
tylko obserwować. To była moja rola. Mason przywitał się ze mną
radośnie, nie unikał mnie, mojego towarzystwa, co odnotowałam za
sukces. Później posyłaliśmy sobie niewinne i tajemnicze uśmiechy.
Unosiłam się nad ziemią. Czułam zapał do pracy, wręcz się do
niej garnęłam. Mason sprawił, że inaczej zaczęłam postrzegać
pewne sprawy. Dodawał mi otuchy, kibicował, prawił komplementy,
udawał, że zna się na malarstwie, wyrażał opinie na temat moich
obrazów, był zainteresowany moją pasją. Gdy przez zupełny
przypadek wyszło na jaw, że mieszkałam w Derby, widziałam jego
zdziwienie. Wiedziałam, że będzie chciał poznać prawdę, ale
odwlekłam to w czasie. Zrozumiał. Nie byłam gotowa, by przyznać
mu się, co naprawdę przygnało mnie do tego miasta. Jak racjonalnie
miałam wyjaśnić mu, że to on był jedynym powodem? Bałam się,
że mnie wyśmieje, albo co gorsza, uzna za jakąś zwariowaną
fankę. Patrzyłam z boku jak piłkarze składają sobie świąteczne
życzenia obdarowując się przy tym drobnymi upominkami. Miałam
cichą nadzieję, że Mason znajdzie dla mnie kilka sekund. Nie
chciałam więcej. Chciałam tylko przez chwilę znów poczuć jego
bliskość. Moje złudzenia szybko pękły. Chloe weszła na salę
błyszcząc niczym choinkowa bombka. Zacisnęłam zęby. Odrzuciła
do tyłu swoje gęste i doczepiane włosy zajmując miejsce obok
piłkarza. Moje serce zaczęło bić szybciej, dłonie się trzęsły,
czułam że nie mogę ustać na nogach. Drżałam. Nawet z takiej
odległości dostrzegłam, że Mason się spiął. Pospiesznie
strącił jej dłoń ze swojego kolana. Ponad stołem posłał mi
przepraszające spojrzenie. Szybko odwróciłam wzrok nie mogąc
znieść tego widoku. Półgębkiem oznajmiłam Marie, że muszę
skorzystać z toalety. Ochlapałam twarz zimną wodą czując
lekkie ukojenie. Musiałam się uspokoić! Policzyłam do dziesięciu
i wróciłam na swoje miejsce. Moje ciało eksplodowało bólem.
Mason i Chloe. Chloe i Mason. Pocałunek. Zakryłam usta dłonią, by
powstrzymać odruch wymiotny. Dlaczego…?
–
Co ci strzeliło do głowy, Mase?! – Tammy zaciągnął mnie w głąb
korytarza. – Dlaczego odpowiedziałeś na jej pocałunek?!
–
To moja dziewczyna! Co innego mogłem
zrobić?! – złapałem się za głowę. – Zaskoczyła mnie! –
Próbowałem się bronić.
–
Widziałeś Haley? – zapytał.
Przecząco pokręciłem głową. – Wyglądała jak zranione
zwierzę. Mason, ona jest w tobie zakochana. Ty w niej też. Po co
tkwisz w bezsensownym związku z Chloe?
–
To nie jest takie proste, Tammy –
warknąłem sfrustrowany. – Chloe myśli, że wszystko między nami
się układa. Co mam jej niby powiedzieć?
–
Prawdę? – podsunął. – Nie możesz
grać na dwa fronty! Już ci to kiedyś mówiłem! Jeśli nie kochasz
Chloe, to z nią zerwij. Zresztą, gdyby było inaczej, nie
doprowadziłbyś do pocałunku z Haley, nie spędziłbyś z nią
nocy… Otrząśnij się!
–
Wiem, Tammy! Muszę to sobie poukładać.
Zdaję sobie sprawę, że muszę podjąć jedną, konkretną decyzję
– odezwałem się. Na samą myśl o smutnych oczach Haley zabolało
mnie serce. Tammy kiwnął głową, po czym oddalił się, wracając
na salę. Oparłem się o ścianę próbując unormować
przyspieszony oddech. Chloe naprawdę mnie zaskoczyła. Nie przyszło
mi na myśl, że publicznie okaże mi taką czułość. Gdyby nie
było Haley, uznałbym to za normalną rzecz, ale… Haley była.
Była w moim sercu, w mojej głowie, w całym mnie. Zakorzeniła się
we mnie, sprawiła że na nowo otworzyłem serce. Była
przeciwieństwem Chloe. Była radosna, wesoła, zawsze roziskrzona.
Pędzle były jej nieodłącznym elementem, skupienie na pracy
również. Była roztrzepaną perfekcjonistką. Jej donośny śmiech,
błyszczące spojrzenie, jej ciepło oraz prostota… Rozkochała
mnie w sobie. Wciągnęła mnie w swój świat, w siebie. Pozwoliła
mi odkryć siebie na nowo. Rozumiała mnie, rozumiała moje rozterki,
wahania nastroju. Podczas tych krótkich spotkań stała się moją
ostoją. A jej pracownia bezpiecznym schronieniem. Tak samo jak jej
ramiona. Była między nami więź. Taka prawdziwa, której nie
czułem nigdy dotąd. Byłem szczęściarzem, że ją pokochałem.
Musiałem tylko w odpowiedni sposób pokazać jej swoje uczucia. Bo
na to zasługiwała.
***
Witam!