Derby, 09.04.2020 r.
Ciężka
gula zalegająca w moim gardle uniemożliwiła mi zdolność
mówienia. Stałam w totalnym bezruchu. Czułam się mała, bezbronna
i przyłapana na gorącym uczynku. Czułam obecność Masona. Powinna
dodać mi otuchy, ale tak nie było. Oboje byliśmy sparaliżowani i
nie zdolni do niczego. Mój tata ciskał w nas gromy, mama stała
zaskoczona, a Max wyglądał na zranionego. Wiedziałam, że oczekują
ode mnie natychmiastowych wyjaśnień. Spodziewali się ujrzeć mnie
samą, pochłoniętą pracą, a nie w towarzystwie Masona. Jak miałam
im wytłumaczyć to, co nas połączyło? Jak miałam wyznać im, że
zamknęliśmy się w szczelnej bańce poznając się bliżej i
tworząc coś w rodzaju związku? Jak miałam powiedzieć im o
łączącym nas uczuciu? Ta historia była obłędem dla mnie, a co
dopiero dla nich! Otworzyłam usta, ale szybko je zamknęłam. Mason
zrobił krok w moją stronę. Był przerażony, ale spróbował
podjąć się zadania, które dla mnie okazało się zbyt trudne.
Podziwiałam jego odwagę. Ja miałam ochotę schować głowę w
piasek, uciec jak najdalej stąd i nie oglądać się za siebie.
–
Dz-dzień dobry – przywitał się po
kilku minutach. – Jestem Mason – Przedstawił się i
wyciągnął rękę do mojego taty. Mój rodziciel uścisnął ją
krótko. Miałam odebrać to jak dobry znak? Znałam go i doskonale
wiedziałam, że to cisza przed burzą. Zachowywał pozory, ale w
środku cały się trząsł i pragnął poznać odpowiedzi na
nurtujące go w tej chwili pytania. Mama skinęła mu głową. Miała
zaciśnięte usta. Złapałam jej spojrzenie i niemo poprosiłam
o zrozumienie. Miałam nadzieję, że z nią pójdzie mi lepiej niż
z tatą. W końcu była kobietą i postrzegała pewne sprawy
zupełnie inaczej. Bardziej ludzko. – Cześć, Max – Piłkarz
ukląkł przed moim bratem. Spodziewałam się, że ten zareaguje z
entuzjazmem, ale zamiast tego odepchnął go od siebie i pobiegł na
piętro.
–
Nienawidzę cię, Haley! – zdążył
krzyknąć, zanim zniknął. Zakuło mnie serce.
–
Max! – wrzasnęłam łapiąc się
poręczy. Mason powstrzymał mnie w ostatniej chwili.
–
Haley, daj mu ochłonąć. Max musi to
przetrawić sam. Jestem pewien, że zrozumie – pogładził mnie po
dłoni. Spojrzałam na niego z wdzięcznością.
–
Myślę, że to nam w pierwszej
kolejności należą się wyjaśnienia – odezwał się tata. Wciąż
staliśmy w korytarzu. – Nie odpowiedziałaś na moje pytanie,
Haley – Zwrócił się do mnie tonem, którego nie znosiłam.
Spuściłam głowę i wymamrotałam kilka słów.
–
Może ja… – zaczął Mason.
–
Chcę to usłyszeć od mojej córki –
uciął. Mama przejęła inicjatywę i weszła do salonu. Poszliśmy
za jej przykładem. Atmosfera była napięta. Po raz pierwszy
poczułam się w tym domu obco, jakbym nie pasowała do otoczenia.
Ściany zaczęły na mnie napierać, a przestrzeń zaczęła
się kurczyć. Nie mogłam się uspokoić i unormować oddechu. Z
emocji poczułam na policzkach niechciane rumieńce. Zdradzały moje
zdenerwowanie i niepokój. Nie tak wyobrażałam sobie tę chwilę.
To miało wyglądać zupełnie inaczej. Życie jednak po raz kolejny
dobitnie pokazało, że zupełnie nie liczy się z moim zdaniem.
Postanowiło rozegrać to na swój sposób i postawić mnie w
sytuacji bez wyjścia.
–
Tato… – podjęłam próbę. – Nie
oczekuję, że to zrozumiesz. Ja sama tego nie rozumiem i
czasami nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Ale to właśnie
jest prawda. Prawdą jest, że spotykam się z Masonem. Prawdą jest
to, że okres izolacji wykorzystaliśmy, by spędzić razem czas i
się poznać. Wiem, że tego nie popierasz, wiem, że mnie
ostrzegałeś, ale stało się. Zakochałam się w nim, a on we mnie.
Przepraszam, że was okłamałam, ale jeszcze nie byłam gotowa, aby
się z tym zmierzyć – Wyznałam. Piłkarz mocno ścisnął moją
dłoń. Zgodził się z każdym moim słowem.
–
To, co powiedziała Haley… To wszystko
prawda. Zdaję sobie sprawę, że nie tak powinni się państwo o nas
dowiedzieć, ale stało się. Nie planowaliśmy tego. Nie mieliśmy
siebie w planach, ale los zdecydował za nas. Złączył nas ze
sobą, splótł nasze drogi. Jestem do szaleństwa zakochany w
państwa córce i liczę na akceptację z państwa strony. Być może
na początku będziecie do mnie państwo zastawieni negatywnie, ale
obiecuję, że zrobię wszystko, by zmienili państwo zdanie. Nigdy
nie skrzywdzę Haley, nie pozwolę by z głowy spadł jej choć jeden
włos. Będę o nią dbał i dopingował. Nie pozwolę na
niepotrzebne rozproszenie. Obiecuję – powtórzył. Byłam w szoku.
Jego słowa… Trafiły we mnie. Tata w
dalszym ciągu nie wyglądał na przekonanego. Był nieufny.
Potrafiłam wczuć się w jego emocje oraz zachowanie. Byłam jego
córką, bał się o mnie, chciał dla mnie jak najlepiej. Musiało
dotrzeć do niego to, że osiągnę to wszystko tylko i wyłącznie u
boku Masona. Z nikim innym.
–
Haley… Możecie mi opowiedzieć, jak to
się zaczęło? Czuję, że umknęło mi coś ważnego – poprosiła
mama. Spełniłam jej prośbę. Wspólnie z Masonem opowiedzieliśmy
o naszych spotkaniach w Cobham. O tym, jak świetnie zaczęliśmy się
rozumieć i uzupełniać. Jak dobrze czuliśmy się w swoim
towarzystwie. I o tym, jak stopniowo nasza relacja zaczęła się
pogłębiać.
–
Powinnam powiedzieć wam o tym dużo
wcześniej, ale… Przestraszyłam się konsekwencji. Koniec końców
jesteśmy dorosłymi ludźmi i…
–
Nie mam zamiaru zabronić wam spotykania
się ze sobą – mama wtrąciła pospiesznie, jakby wiedziała, do
czego zmierzam. Ulga wypełniła moje ciało. – Skoro połączyła
was taka silna więź i uczucie, nie możemy stanąć na drodze do
waszego szczęścia – Uśmiechnęła się po raz pierwszy, odkąd
się zjawili. Miałam ochotę się rozpłakać. Mason rozluźnił
napięte do granic możliwości mięśnie.
–
Kelly!
–
Jack, nie bądź niemądry. Doskonale
wiem, że chcesz dla naszej córki szczęścia. Jeśli jest
szczęśliwa właśnie z Masonem, to powinieneś to uszanować i
zaakceptować – mama próbowała na niego wpłynąć. Zrobił
nastroszoną minę.
–
Będę miał cię na oku –
skapitulował. – Jeśli ją skrzywdzisz, będziesz miał ze mną na
pieńku. Czy wyraziłem się jasno? – Spytał.
–
Tak – odpowiedział Mason. –
Dziękujemy – Dodał.
–
Porozmawiam z Maxem – zaoferowałam i
wstałam z fotela. Mason zerwał się na równe nogi, ale ostudziłam
jego zapędy. Bezgłośnie przeprosiłam go za to, że zostawiam go
samego z rodzicami. Ale z bratem musiałam uporać się sama.
Max
milczał od kilkunastu minut. Ignorował mnie, moją obecność oraz
to, że próbowałam wciągnąć go w rozmowę. Gapił się w ekran
swojej komórki nie zwracając na mnie kompletnej uwagi. Byłam
sfrustrowana i zła. Nie mógł mnie winić! Nie zrobiłam nic złego.
Nie miał powodów, by się na mnie obrażać.
–
Max, możesz zdradzić mi, dlaczego
powiedziałeś, że mnie nienawidzisz? Nie możesz tak po prostu…
–
Haley… Może i mam tylko osiem lat,
ale… Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś, jak twoja relacja z
Masonem może odbić się na mnie? – zapytał cicho. Zatkało mnie.
Co on wygadywał?
–
Możesz jaśniej? – usiadłam obok
niego na łóżku.
–
A, co jeśli koledzy z akademii zaczną
mi dokuczać? Albo podważać moje umiejętności? A jeśli
będą się ze mnie nabijać i stroić żarty, że to przez wzgląd
na Masona znalazłem się w drużynie? – wyrzucił z siebie
grad pytań. Miał rację. Tego nie wzięłam pod uwagę.
–
Max… – ostrożnie poczochrałam go po
włosach. – Nie możesz tak myśleć! Znalazłeś się w
akademii wcześniej. Zwróciłeś na siebie uwagę swoją postawą
oraz zaangażowaniem. To, że masz dobry kontakt z Masonem to tylko
dodatek. Sobie i swojej ciężkiej pracy zawdzięczasz miejsce w
drużynie, rozumiesz?
–
Tak – nieśmiało pokiwał głową. –
Ale… Nie wyrzucą mnie, prawda?
–
Oczywiście, że nie! – połaskotałam
go. – Lubisz Masona, a on lubi ciebie. To tylko dodatkowa
motywacja!
–
Trzymam cię za słowo, siostro!
–
Obiecuję, że cię nie zawiodę –
przytuliłam go do siebie. Brat odwzajemnił mój uścisk. Ulżyło
mi. Nie zniosłabym, gdyby pomiędzy nami pojawiła się rysa. Max
był ode mnie młodszy, ale nie umniejszało to temu, ile dla mnie
znaczył. W końcu byliśmy rodzeństwem.
Derby,
28.05.2020 r.
Czas
pędził jak szalony, czego dowodem były zmieniające się kartki
kalendarza. Nie miałem pojęcia, ile pozytywnej energii może
zapewnić mi obecność Haley. Była wszędzie. Roztaczała swój
blask i urok. Z każdym kolejnym dniem zakochiwałem się w niej
coraz mocniej. Zdarzały nam się drobne kłótnie, ale one jedynie
podsycały ogień, który ciągle się tlił. Rodzice dziewczyny
jeszcze kilkakrotnie wpadli z wizytą. Bardzo ich polubiłem i
miałem nadzieję, że ta sympatia jest odwzajemniona. Mama
dziewczyny była empatyczna i wyrozumiała. Już wiedziałem, po
kim Haley odziedziczyła te wspaniałe cechy. Tata wciąż trzymał
mnie na dystans, jednak zmieniał się on z każdym kolejnym
wymienionym słowem. Pogawędka, którą uciąłem sobie z Maxem
bardzo mu pomogła. Zaczął traktować mnie inaczej. Słuchał moich
wskazówek i z ochotą je stosował. Widziałem w nim ambicję i
głód gry, który sam w sobie miałem. Urządzaliśmy sobie mini
rozgrywki w ogrodzie, kopaliśmy piłkę i poznawaliśmy się. Dla
Haley było to spełnienie marzeń. Sam miałem wielką ochotę
przedstawić ją swojej rodzinie, ale jeszcze musieliśmy poczekać.
Na odpowiedni moment. Zgodnie stwierdziliśmy, że tak będzie
lepiej. Woleliśmy dawkować te wrażenia. Tęskniłem za swoimi
bliskimi. Za rodzicami, rodzeństwem. Chciałem już poznać swoją
małą siostrzenicę, wziąć ją w ramiona i pogratulować siostrze.
Brakowało mi ich. Brakowało mi również kolegów, trenera,
atmosfery panującej w Cobham, na treningach i meczach. Pandemia nie zwalniała
tempa, jednak strzępy informacji, które pojawiały się w mediach społecznościowych dawały nadzieję. Przeciągnąłem zastygłe mięśnie i zszedłem
na dół. Haley była ubrana w moją bluzę. Była na nią za
duża, ale uwielbiała w niej chodzić i czuć mój zapach.
Wpatrywała się w telewizor, a niezdrowy uśmiech ozdobił jej
twarz.
–
Wszystko w porządku? – spytałem i
żartobliwie przyłożyłem jej dłoń do czoła.
–
Premier League wraca! Najprawdopodobniej
siedemnastego czerwca! – pisnęła i zerwała się z kanapy.
Wskoczyła na mnie uszczęśliwiona i pocałowała mnie w policzki. –
Pewnie za chwilę trener i koledzy zasypią cię wiadomościami!
Haley
miała rację. Mój telefon co jakiś czas dawał o sobie znać,
wibrował w mojej kieszeni. Byłem w szoku. Nie mogłem w to
uwierzyć.
–
Hura!!! – krzyknąłem i zacząłem
okręcać ją wokół własnej osi. Głośno się śmiała, gdy
wirowałem z nią i trzymałem ją w swoich ramionach. – W końcu!!!
–
Tak się cieszę! – wtórowała mi. –
Tak bardzo cię kocham, Mase! – Powiedziała pod wpływem euforii.
Powiedziała po raz pierwszy. Kiedy to do niej dotarło zasłoniła
usta dłonią. Postawiłem ją na ziemi.
–
Ja ciebie też kocham, Haley – wyznałem
szczerze. – Najmocniej – Dałem jej całusa w czoło.
Kochałem ją. Szczerze i głęboko. Kochałem ją.
***
Witam!
Tydzień temu było pięknie... I wciąż jest 💙
💙💙💙