niedziela, 16 maja 2021

Trzynasty

 Derby, 01.04.2020 r.

    
    Dni spędzone w towarzystwie Masona były dla mnie czymś nowym, czymś ekscytującym. Rok temu jeszcze się nie znaliśmy, byliśmy dla siebie obcymi ludźmi. Ja snułam nierealne wizje z jego udziałem, on walczył o awans do Premier League wspierany przez inną kobietę. Teraz wszystko było inaczej. My byliśmy inni. Dzięki swojemu wrodzonemu uporowi dałam nam szansę. Poznałam go, a on poznał mnie. I lubiliśmy to. Szalejąca na świecie pandemia ułatwiła nam zadanie. Nie przypuszczałam, że zamieszkam 
z nim, że będę mogła dzielić z nim marzenia i sny. To naprawdę było nierealne. Teraz miałam go blisko siebie codziennie. Bez przeszkód mogłam zasypiać w jego ramionach, budzić się u jego boku. Mogłam obserwować jego unoszącą się klatkę piersiową, mogłam podziwiać jego ciało, mogłam go dotykać, całować, cieszyć się fakturą i miękkością jego ust. Dużo rozmawialiśmy. O swoim dzieciństwie, o tym kiedy zrodziła się w nas pasja. Jego do piłki nożnej, moja do malowania. Wymienialiśmy się uwagami na różne tematy. Zgadzaliśmy się ze sobą, czasami próbowaliśmy przekonać siebie do swoich racji. Przywoływaliśmy wspomnienia, dzięki sobie bliżej poznaliśmy swoje rodziny, choć tak naprawdę ich nie znaliśmy. Nie tak jak chcieliśmy. Wiedzieliśmy, że na to przyjdzie odpowiednia pora. Na razie musieliśmy oswoić się ze sobą, z myślą że tworzymy najprawdziwszy związek. Nie zamartwialiśmy się, cieszyliśmy się swoją obecnością, dziękowaliśmy, że ten szalony czas spędzamy razem. Po tamtej nocy, gdy Mason sprawił, że stałam się prawdziwą kobietą, długo nie mogłam dojść do siebie. Wiedziałam, że zapamiętam każdą sekundę, każdy jego dotyk do końca życia. Był czuły i delikatny, był namiętny i gwałtowny. Pozwoliłam mu na wszystko, co skrzętnie wykorzystał. Dał mi siebie, co było absolutnie piękne. Mój przytulny dom w Derby był naszą małą tajemnicą, był świadkiem naszych uciech, naszych urywanych szeptów i głośnych jęków. Był naszym światem, który otulił nas na jakiś czas. W dalszym ciągu nie widzieliśmy, co będzie dalej. W napięciu oczekiwaliśmy na jakiekolwiek decyzje. Mason dalej trenował, skrupulatnie realizował przekazane mu zadania, trzymał się zasad przesłanych mu przez sztab i utrzymywał ciągły kontakt z drużyną. Ja meldowałam się rodzicom, okłamując ich, że spędzam ten czas sama. Nie kłamałam, kiedy mówiłam, że poświęcam się malowaniu, bo to była najprawdziwsza prawda. Obecność Masona zwiększyła moją wenę. Tworzyłam jak natchniona. Mason nie rozumiał tego, co znajduje się na płótnach, jednak chwalił mój spryt i łatwość, z jaką łączyłam barwy. Pochlebiały mi jego komplementy oraz uwaga, którą mi poświęcał. Wspierał mnie w tym, co robię, a ja odwdzięczałam się tym samym. Pomagałam mu z gotowaniem jedzenia, z którym miał problem, czasami dołączałam do niego, gdy ćwiczył, co zawsze przyjmował krzywym uśmieszkiem. Zachwycał się moim ciałem, przez co rumieniłam się jak piszcząca nastolatka. Ten chłopak dawał mi bezgraniczne szczęście. Ściany przesiąknęły jego zapachem, jego radością, jego głośnym śmiechem. Pewnego dnia zrozumiałam, że mogłabym spędzić tak resztę życia. Ta myśl lekko mnie zaniepokoiła. Jeszcze przez wiele musieliśmy przejść, by w ogóle rozmyślać o takich rzeczach. Teraz najważniejsze były nasze kradzione chwile. Chwile przepełnione bliskością.
Co jemy na śniadanie? – krzątając się po kuchni usłyszałam zaspany głos Masona. Odwróciłam się do niego. Ziewał i przecierał oczy.
A na co masz ochotę? – zapytałam otwierając szafki.
Na ciebie – mruknął i stanął za mną. Jego oddech połaskotał mnie w szyję.
Mase… – wydyszałam i przymknęłam oczy. Byłam za słaba. Nie potrafiłam mu się oprzeć.
Możemy najpierw zjeść, żeby nabrać sił – ugryzł mnie w ucho. Podskoczyłam w miejscu. Ten człowiek był rozbrajający.
Więc… Więc zrób coś – odchrząknęłam uciekając wzrokiem.
Haley… Po tym, co robiliśmy kilkakrotnie, nie musisz się mnie wstydzić – uniósł do góry mój podbródek.
Wiem! Po prostu… To wszystko jest dla mnie nowe i muszę do tego przywyknąć – wychrypiałam.
Kiedy już to zrobisz, to będę mógł wykorzystać każde miejsce…? – mrugnął do mnie.
Mason! – strzeliłam go po łapach. – Zajmij się lepiej śniadaniem! – Powiedziałam włączając ekspres. Westchnął niezadowolony, ale zajął się robotą. Przez kilka chwil pracowaliśmy w ciszy, którą przerwał mój głośny śmiech. – Jajecznica ci się przypala – Wyjąkałam ocierając łzy z kącików oczu. Mason rzucił się na ratunek, ale nie zdążył. Zaklął pod nosem patrząc na mnie groźnie. Nie trwało to długo. Roześmiał się i rozpoczął procedurę od nowa. Postawiłam na stole dwie kawy. Po chwili wylądował przede mną parujący talerz. Zabrałam się za jedzenie czując, jak burczy mi w brzuchu. – Coraz lepiej ci idzie – Pochwaliłam go, gdy wzięłam do ust ostatni kęs.
Dziękuję – odpowiedział. Upił łyk Latte Macchiato. Skrzywiłam się z niesmakiem. Nie rozumiałam jego uwielbiania nad tą słodkością, czego z kolei on nie potrafił objąć rozumem. – Auć! – Jęknął. Spojrzałam na niego z konsternacją. – Sparzyłem sobie język – Wyjaśnił widząc moją minę.
I ubrudziłeś sobie nos pianką – zaśmiałam się uwalniając go spod jej namiaru. Chwycił moją dłoń i zastygł w bezruchu. – Mase…
Nabrałaś już sił? – spytał. Cwany uśmiech ozdobił jego przystojną twarz. Pokonana kiwnęłam głową. Wziął mnie na ręce i przeniósł nas na kanapę. Usiadłam na nim okrakiem. W jego oczach pojawił się niepowtarzalny błysk. A potem znów staliśmy się jednym.


*


Derby, 09.04.2020 r.


    Co cię trapi, Mason? – Haley zapytała bez ogródek. Zmarszczka przecięła jej twarz, kiedy usadowiła się na fotelowym ogrodzie. Westchnąłem ciężko i przeczesałem włosy. Obdarzyłem ją ckliwym spojrzeniem. Czekała. Była zmartwiona. Przez kilka dni dręczyły mnie wyrzuty sumienia. W nocy przewracałem się z boku na bok, mój sen był niespokojny. Budziłem się uspokajając rozkołatane serce. Wiedziałem o czymś, o czym powinienem powiedzieć jej na samym początku. Stchórzyłem, bo po ludzku, bałem się jej reakcji. Spędzone z nią dni i noce utwierdziły mnie w przekonaniu, że byłem w błędzie. Haley była najbardziej wyrozumiałą dziewczyną pod słońcem i dłużej nie mogłem jej oszukiwać. Nie mogłem i nie potrafiłem. Ona na to zwyczajnie nie zasługiwała. Była ze mną szczera i wyznała mi prawdę o sobie. O tym, że była we mnie zakochana, że szukała mnie i kontaktu ze mną. Też się bała, ale nie byłem na nią zły, czy rozczarowany jej postępowaniem. Wręcz przeciwnie. Cieszyłem się, że ktoś odważył się zrobić dla mnie coś takiego. Byłem absolutnie kochany przez tę dziewczynę i nie mogłem zawieść jej zaufania. Nie jej.
Haley… – zaczęłam. – Ty byłaś ze mną szczera, więc i ja muszę ci coś wyznać – Obwieściłem. Kiwnęła głową patrząc na mnie z widocznym napięciem. – Z góry przepraszam, że tyle to trwało, ale nie mogłem… Nie mogłem się na to zdobyć.
Mason, zaczynasz mnie przerażać. Po prostu wyrzuć z siebie to, co leży ci na sercu. Gwarantuję, że poczujesz się lepiej. I lżej, jakbyś stracił kilka kilogramów – zachęciła mnie. Wziąłem się w garść.
Kiedy… Kiedy zrywałem z Chloe… – zawahałem się. Zapiekła mnie skóra. Haley się zjeżyła. – Ona… Powiedziała, że domyślała się, że coś pomiędzy nami nie gra. Byłem nieobecny, rozkojarzony, a ona dodała dwa do dwóch. Powiedziała, że gdy znikałem, czasami mnie śledziła… I to doprowadziło ją do ciebie i twojej pracowni… – Wyrzekłem. Haley zrobiła wielkie oczy. Tego na pewno się nie spodziewała. Sam nie przypuszczałem, że Chloe byłaby zdolna posunąć się do czegoś takiego, ale tak się stało… Nie byłem bez winy, bo ją oszukiwałem, jednak uważałem, że posunęła się za daleko. – To ona stała za twoją odwołaną wystawą – Kiedy wypowiedziałem te słowa na głos coś we mnie pękło. Zatrząsłem się z nerwów. Haley zerwała się na równe nogi i w mgnieniu oka pojawiła się przy mnie. – Tak bardzo cię przepraszam – Wyjąkałem.
Mason, spójrz na mnie – poprosiła. Uczyniłem to. W moich oczach pojawiły się niechciane łzy. Nie chciałem, by Haley widziała mnie w takim stanie. – To nie ty powinieneś mnie przepraszać. To nie jest twoja wina i nie możesz się tym zadręczać. Nigdy nie lubiłam Chloe, zazdrościłam jej. Wiem, że zachowaliśmy się nie fair w stosunku do niej, jednak nie miała prawa, by uciec się do takich tanich sztuczek. Byłam wtedy załamana i obiecałam sobie, że dowiem się, kto za tym stoi, ale później… Później dotarło do mnie, że może tak powinno być. Pocieszałeś mnie, pamiętasz? Mówiłeś, że przede mną jeszcze niejedna wystawa z prawdziwego zdarzenia i uwierzyłam ci. To już nie jest ważne, ale dziękuję ci, że mi o tym powiedziałeś – Oznajmiła całując mnie w czoło.
Dowiedziała się też o naszym weselu… Mimo mojego kamuflażu, Julie mnie rozpoznała…
Domyśliłam się tego, gdy na świątecznym przyjęciu zaatakowała mnie w Cobham – Haley wzruszyła ramionami. – Tak miało być. Wyznaliśmy sobie prawdę. Czy jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć?
N-nie – odparłem przeklinając się w myślach. – To już wszystko – Dodałem.
Ilu kilogramów się pozbyłeś? – zaśmiała się.
Chyba zbyt dużo – dołączyłem do niej. W pewnym stopniu się rozluźniłem. Momentami łapałam się na myśleniu, że nie zasługuję na Haley. Na nią, na jej dobroć, wyrozumiałość i empatię. Ta dziewczyna była unikatem, zasługiwała na to, by przychylić jej nieba. Kochałem ją, jej rutynę, jej głupoty i drobnostki, którymi zaprzątała sobie głowę. Lubiłem słuchać jej melodyjnego głosu, lubiłem obserwować ją z ukrycia, gdy malowała. Dopuściła mnie do swojego świata, pozwoliła mi w nim zostać. Wyjawiła mi swoje słabości, sekrety. W pełni mi zaufała, oddała mi się. Mogłem jedynie dziękować, że natrafiłem na taki skarb. Dźwignąłem się z fotela słysząc dzwonek do drzwi. Spojrzałem na Haley.
To pewnie sąsiedzi – rzuciła wchodząc w głąb mieszkania. Ogarnął mnie dziwny niepokój. Stanęłam z boku, gdy otworzyła drzwi.
Mama… Tata… Max? Co wy tutaj robicie? – zapytała zaszokowana. Spanikowany zacząłem szukać drogi do ucieczki, lecz wiedziałam, że to na nic.
Niespodzianka! – wykrzyknęli i weszli do środka. Pozbyli się kurtek, przemieścili się do salonu. Śmiech zastygł na ich ustach, gdy mnie zobaczyli. Sam stałem w totalnym bezruchu. Serce tłukło się w mojej klatce piersiowej, chciało wyskoczyć, chciało mnie opuścić w być może, jednej z najważniejszych chwil w moim życiu.
Haley… Możesz nam wyjaśnić, co to oznacza? – odezwał się tata dziewczyny. Haley posłała w moją stronę gorączkowe spojrzenie. Byliśmy w poważnych tarapatach. 



***

Witam!

Czy Mason ukrywa przed Haley coś więcej? ^^



Pozdrawiam ;*

3 komentarze:

  1. Haley i Mason do maksimum wykorzystywali tym czas spędzony tylko we dwoje coraz lepiej się poznająć i ucząc wspólnego życia. Garściami czerpali ze wspólnych chwil, które napawały ich ogromną radością, mimo tego całego chaosu panującego na zewnątrz. Wzajemna obecność była wszystkim czego potrzebowali do szczęścia. Jedyną rysą na tej sielance były wyrzuty sumienia Masona, które nie dawały mu spokoju. Rozumiem go, że nie chce mieć żadnych tajemnic przed Haley, dlatego to dobrze, że postanowił jej wyznać, kto tak naprawdę stoi za jej odwołaną wystawą oraz, że Chloe wiedziała o ich spotkaniach i tym nieszczęsnym weselu. Brak mi po prostu słów do tej dziewczyny! Czy ona naprawdę była aż tak zdesperowana, aby za wszelką cenę zatrzymać przy sobie Masona? Choć doskonale zdawała sobie sprawę, że on już jej nie kocha. Cieszę się jednak, że Haley od razu zapewniła Masona, że za nic go obwinia i niczego nie ma mu za złe. To wyznanie i otrzymane zrozumienie na pewno przyniosło mu dużą ulgę. Mam jednak wrażenie, że jest coś jeszcze, czego chłopak nie mówi Haley. Oby tylko nie okazało się to czymś gorszym niż te wyznania. Zaczynam się obawiać na jakie jeszcze głupie pomysły mogła wpaść porzucona Chloe.
    Niespodziewana wizyta rodziny Haley, na którą dziewczyna zupełnie nie była przygotowana, wywołała niemałe zamieszanie. Liczę jednak, że rodzice Haley nie będą mieli jej za złe, że ich okłamała i zaakceptują jej związek z Mason bez żadnych wyrzutów.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż im pozazdrościłam tej sielanki :) Tylko ich dwoje, cieszących się swoim towarzystwem, poznającym się nawzajem, bez innych ludzi, którzy w tym momencie są dla nich zbędni. Powiedzenie "ucieknijmy na koniec świata" wpasowuje się do tej sytuacji idealnie :) To, że Haley podkochiwała się w Masonie, wiedzieliśmy od początku. Spełniły się jej najskrytsze marzenia, które na zawsze miały pozostać tylko w jej głowie. Ale że Mason tak oszaleje na jej punkcie? W sumie, co się dziwić, skoro Haley okazała się być tak wspaniałą, wspierającą i wyrozumiałą kobietą? Do tego piękną i pociągającą? Jak mógłby się oprzeć? Przecież takiej to ze świecą szukać! Absolutnie nie dziwię się iż tak długo wstrzymywał się z wyznaniem prawdy o tym co zrobiła Chloe. Bał się, że ją straci przez niedojrzałość i zazdrość swojej byłej partnerki. Ale Haley zrozumiała i na szczęście nie zobaczyła w tym jego winy. Wyjaśnili sobie niewygodne rzeczy zrzucając ze swoich barków wielokilogramowe kamienie. Tak się właśnie powinno rozpoczynać związek. Boję się jednak, że ich bańka w Derby pęknie i może już nie być tak spokojnie i sielankowo. Sama zaskakująca wizyta rodziców Haley jest tego przykładem. Oczywiście mam nadzieję, że wysłuchają dziewczynę i nie będą się długo na nią gniewać z powodu ukrycia przed nimi Masona. W końcu obydwoje są wolni i dorośli i mogą robić co tylko chcą. No ... wolni to już nie ^^ Obawiam się przede wszystkim Chloe. Ok, niby Mason z nią zerwał, ale skoro posunęła się do odwołania wystawy Haley to do czego jeszcze jest zdolna? Chyba ten związek zbyt łatwo się zakończył. Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl!
    Pozdrawiam i przesyłam buziole :*

    OdpowiedzUsuń

  3. Zapraszam do siebie https://takmusialobycccc.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń