Urodziłam
się w Londynie, piłka nożna była obecna w moim życiu od małego.
To wszystko za sprawą taty, zagorzałego kibica Chelsea. Zabierał
mnie na Stamford Bridge, odkąd skończyłam trzy latka, bym mogła
poczuć tę szczególną atmosferę, bym ją pochłonęła, by stała
się częścią mojej duszy. Osiągnął sukces, bowiem szybko
złapałam bakcyla. Mason… Mason był wychowankiem akademii, był
zdolny, szybki i silny. Był moim słońcem na niebie, był
promykiem, który ogrzewał moje ciało, był tajemnicą, o której
wiedziało jedynie moje artystyczne serce. Bywałam na meczach
akademii, jednak nigdy mnie nie dostrzegł. Gdy wyjechał do
Holandii, by jeden sezon spędzić w Eredivisie Vitesse pękłam na
pół. Nie mogłam jechać za nim, by śledzić rozwój jego kariery,
bo zajęta byłam swoją. Przeklinałam wtedy obrazy spoczywające na
sztalugach, w przypływie złości połamałam pędzle i potłukłam
pojemniki z farbą. Kiedy wrócił z Holandii, aby reprezentować
barwy Derby, oszalałam ze szczęścia. Dokończyłam swoje sprawy,
swoją upartością doprowadziłam rodziców do szału, ale pół
roku temu, gdy sezon był w pełni, przybyłam tutaj, aby być z nim,
przy nim. By go widzieć, by móc spoglądać na jego radość oraz
uśmiech, przez który miękły mi kolana. Wiedziałam, że jestem
jedynie fanką, która oszalała na jego punkcie, wiedziałam, że ma
u swojego boku dziewczynę, którą obdarzył uczuciem, ale dla mnie
liczył się tylko on. On i rozpoczynający się właśnie mecz. Nie
potrafiłam utrzymać nerwów na wodzy, cała się trzęsłam i
wzrokiem obejmowałam tylko jedną sylwetkę. Zawodnicy dawali z
siebie wszystko, chcieli wygrać, by uszczęśliwić swoich fanów.
Ja byłam uszczęśliwiona, kiedy Mason zaraz po gwizdku
rozpoczynającym drugą połowę strzelił bramkę. Krzyczałam na
całe gardło zagrzewając innych do dopingu. Mecz zakończył się
zwycięstwem Derby, które awansowało do finału. Stadion, a raczej
jego część wypełniona sympatykami The Rams zawrzał od gorącej
atmosfery. A ja umarłam, kiedy pchnięta niewidzialną nadzieją
podeszłam do niego na trzęsących się nogach i poprosiłam o
wspólne zdjęcie. Jego błyszczące oczy i szeroki uśmiech. Jego
bliskość, roziskrzenie. Jego spojrzenie przenikające mnie całą.
Byłam skończona. Po całości.
Londyn,
08.08.2019 r.
–
Haley, pospiesz się! – zniecierpliwiony głos brata dotarł do
moich uszu, kiedy kończyłam malować rzęsy. – Haley, jesteś
gotowa?!
–
Jeszcze nie! – odkrzyknęłam
przeglądając się w lustrze umocowanym przy toaletce. – Daj mi
pięć minut!
–
Mówiłaś to samo pół godziny temu!
Zaklęłam
i w duchu przyznałam mu rację. Max przebierał nogami, chciał już
wyjść z domu, aby dotrzeć na pierwszy trening akademii. Stęsknił
się za kolegami, co w pełni rozumiałam, jednak jeśli istniał
choć cień szansy, że gdzieś tam będzie kręcił się Mason,
musiałam zrobić się na bóstwo!
–
Haley, jeśli się nie wyrobisz, to ja
zawiozę Maxa! – zaoferował się tata.
–
NIE!!! – wydarłam się i w ekspresowym
tempie wstałam z wygodnego, obitego beżem krzesła. Po drodze
zaplątałam się w znajdujące się na podłodze ciuchy. Zmełłam w
ustach przekleństwo i jak szalona pognałam schodami w dół.
–
Nareszcie! – Max obdarzył mnie
wściekłym spojrzeniem. Wytknęłam mu język i poprawiłam
włosy. – Przestań się stroić! Przecież tylko mnie odwozisz!
–
O nie, mój drogi – zaprotestowałam
szybko. – Zostaję na treningu, czy ci się to podoba, czy nie –
Zakomunikowałam chwytając w dłoń kluczyki do samochodu. Moje
białe cacko, Chevrolet Malibu prażył się w sierpniowym słońcu.
– Wsiadaj – Nakazałam otwierając drzwi. Rzuciłam jego sportową
torbę na tylne siedzenie.
–
Chyba sobie ze mnie żartujesz – brat
pokręcił głową, zapewne nad moją głupotą. – Mam osiem lat!
Osiem! – Przeliterował i dla powagi sytuacji pokazał mi tę cyfrę
na palcach. – Nie wsiądę do fotelika!
–
Ale…! Nie dyskutuj ze mną!
–
Jeśli natychmiast nie pozbędziesz się
tego czegoś to jadę z tatą! – powiedział bez ogródek.
Wiedziałam, że mówi poważnie. Po upływie kilku minut w końcu
skapitulowałam.
–
Mogę chociaż sama zapiąć ci pasy? –
spytałam wsiadając do środka. Włączyłam klimatyzację i
poprawiłam lusterko.
–
Haley, nie jestem dzieckiem! Nie było
cię w domu przez pół roku, a zachowujesz się gorzej od mamy!
–
Nie przesadzaj – sarknęłam i ruszyłam
z podjazdu z piskiem opon. Trudno było mi opanować ekscytację i
trzęsące się dłonie. Zachowywałam się jak wariatka, miałam
tego świadomość. Przez całą drogę słuchałam wesołej
paplaniny Maxa, który przestał się na mnie boczyć. Nie chciałam
niepotrzebnie go denerwować, bo w każdej chwili mógł poskarżyć
się rodzicom. Dalsza trasa upłynęła nam na śpiewaniu piosenek
aktualnie lecących z radia. Ulice Londynu były zatłoczone, co
specjalnie mnie nie dziwiło. Odwykłam jednak od korków i bębniłam
w kierownicę, jakby mogło to w czymś pomóc.
–
Jesteśmy! – krzyknął Max, czym
doprowadził mnie do mini zawału. Posłałam mu karcące spojrzenie.
Zaparkowałam oddychając ciężko. Co się ze mną działo, do
cholery? Wyszłam z samochodu z szybko bijącym sercem. Brat
pobiegł przywitać się z kolegami, a ja prychnęłam pod nosem
sięgając po jego torbę. Ruszyłam za nim podziwiając imponujący
ośrodek szkoleniowy, który znałam tak dobrze, jak własną
kieszeń. Posyłałam rodzicom dzieciaków szerokie uśmiechy i
kręciłam głową w każdą stronę. W pewnej chwili zamarłam z
szeroko otwartymi oczami. – Haley! Daj mi moją torbę! Haley!!!
–
C-co? – ocknęłam się z transu
ściągając okulary przeciwsłoneczne. – Max, dlaczego mi nie
powiedziałeś, że niektórzy zawodnicy pierwszej drużyny będą z
wami trenować? – Pisnęłam z całej siły ściskając jego ramię.
–
Bo sam dowiedziałem się przed chwilą!
– odparł podekscytowany. Zmierzwiłam mu włosy, na co lekko się
skrzywił. Przewróciłam oczami obserwując, jak biegnie do szatni,
aby przebrać się w treningowy strój. Sama z nogami jak z ołowiu
powlekłam się na wolne miejsce i powachlowałam się dłonią. On
tutaj był! Kopał piłkę z kilkoma innymi zawodnikami, głośno się
śmiał i… Podwijał koszulkę, by zetrzeć pot z twarzy. Moje
tętno momentalnie przyspieszyło. Sięgnęłam po schowaną w
torebce butelkę wody i opróżniłam połowę jednym łykiem. Nie
mogłam uwierzyć we własne szczęście! W myślach przeprosiłam
brata, ale przez cały trening byłam wpatrzona tylko w jedną osobę.
Podziwiałam pracę jego nóg, jego płynność i szeroki uśmiech,
który zdawał się nigdy nie znikać. Nieświadomie przygryzłam
dolną wargę wyobrażając sobie, że pozbywa się swojej koszulki.
Mentalnie walnęłam się po głowie. Zachowywałam się jak
kretynka. Zdawałam sobie z tego sprawę. – Haley! Masz może wodę?
–
Max! Nie strasz mnie!
–
Pytałem, czy masz wodę! Co się z tobą
dzieje?
–
Nic – powiedziałam podając mu
butelkę. Zastanawiałam się, czy powinnam coś zrobić. Podejść,
przywitać się, ładnie się uśmiechnąć? Powiedzieć mu, że jest
najdoskonalszym stworzeniem stąpającym po ziemi? Nie, to nie
wchodziło w grę. Moje rozważania zostały przerwane, gdy trening
dobiegł końca. Poderwałam się z zajmowanego przez siebie miejsca
ruszając na obchód. Krążyłam bez celu czekając na brata,
jednocześnie wypatrując znajomej sylwetki na horyzoncie. Na próżno.
Mason już się nie pojawił. Jęknęłam głucho żałując, że nie
wykorzystałam szansy od losu.
–
Haley, już jestem – Max pojawił się
przy mnie poprawiając zsuwającą się z ramienia torbę. Kiwnęłam
głową kątem oka rejestrując zawieszoną na przeszklonych drzwiach
karteczkę. Pracownik kuchni potrzebny od zaraz. Przyklasnęłam
zadowolona. Już wiedziałam, dokąd udam się jutro z samego rana.
Miałam jasny cel. I za wszelką cenę zamierzałam go zrealizować.
***
Witam!
Mecze potrzebne od zaraz! To już 68 dni 😢
Pozdrawiam ;*
Widać, że osoba Masona ma dla Haley ogromne znaczenie. To on jest jej największą motywacją, inspiracją i przykładem, że wytrwałością i ciężką pracą można dokonać wielkich rzeczy. Dziewczyna jest gotowa niemal na każde poświęcenie, aby tylko być bliżej swojego idola i móc go za każdym razem wspierać. Wątpię, aby Mason kiedykolwiek spotkał na swojej drodze wierniejszą fankę od Haley. Moment ich spotkania po meczu, gdy Haley poprosiła o wspólne zdjęcie był dla niej na pewno niezwykle emocjonujący. W końcu spełniło się jej jedno z marzeń i przynajmniej przez moment mogła znaleźć się w tak bliskiej odległości od piłkarza, którym jest niezwykle mocno zauroczona. Dziewczyna Masona niech powoli zaczyna się mieć na baczności. :D
OdpowiedzUsuńW dodatku los postanowił się uśmiechnąć do naszej szalonej artystki i dzięki Maxowi tamto spotkanie na pewno nie będzie ostatnim.
Haley długo przygotowywała się do odwiezienia na trening swojego brata. Chcąc jak najlepiej wyglądać podczas obserwania zajęć, co doprowadziło go do sporego zniecierpliwienia. W nagrodę za to wygrał walkę o brak fotelika. :D W końcu gdzie taki duży chłopiec ma jeszcze z niego korzystać. ;) Haley nie mogła ryzykować, że Max wybierze jednak jazdę z tatą, więc musiała ulec. Ona to ma dopiero szczęście! Już pierwszego dnia świetnie trafiła, gdy okazało się, że na treningu będą zawodnicy z pierwszej drużyny. Dzięki temu dostała kilkanaście niezwykle cennych dla niej minut bezkarnego wpatrywania się w Masona, przez co zapomniała dosłownie o całym świecie. Dopiero Maxowi udało się ją ponownie sprowadzić do rzeczywistości. Jakby tego było mało nadarzyła się okazja na jeszcze częstsze bywanie w tym miejscu ze względu na to ogłoszenie o pracę. Jestem pewna, że Haley zrobi wszystko, aby to właśnie ją tam zatrudniono. Już ona się odpowiednio postara, aby znaleźć jak najbliżej Masona.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Nie mogąc się doczekać dalszego rozwoju akcji. 😊
Haley to najbardziej zdeterminowana dziewczyna, jaką znam 😀 i kurcze, to sprawia, że jeszcze bardziej ją lubię. Mason gra w jej życiu ważną role. Dziewczyna jest jego fanką, taka z prawdziwego zdarzenia z dobrych parenascie lat. Wow, ja osobiście nigdy nie miałam takiej sytuacji, więc podziwiam Haley 😎
OdpowiedzUsuńMyślę, że dziewczyna Masona powinna się bać, oczywiście gdyby wiedziała o istnieniu takiej osoby, jak Haley- zdolnej do wszystkiego, byleby poznać swojego idola. Niestety Haley jest w tym świecie dla nich nieznana, ale końcówka świadczy o tym, że szybko może się to zmienić 😁
Kibicuję jej!
N
Haley jest chyba najwierniejszą fanką Masona na ziemi. Nie wydaje mi sie , żeby gdziekolwiek znalazł drugą taką. Dziewczyna jest gotowa zrobić dla niego praktycznie wszystko i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem to jak się czuła spotykając Masona po meczu i prosząc go o wspólne zdjęcie. To na pewno było spełnienie jej marzeń.
Już z góry współczuję dziewczynie Masona xd. Przy takiej fance powinna go chyba zamknąć w domu 😃
Haley tak długo szykowała się na trening z bratem. Że Max prawie chciał ją wymienić na ojca. Na szczęście tak się nie stało. I Haley przeżyła niemały szok , widząc na treningu swojego idola( czemu nie mam brata trenujacego skoki xd)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział I na to jak Haley poradzi sobie w kuchni. Bo jestem pewna, że dostanie ta pracę.
Cechą wspólną chyba każdego sportu jest to, że zawsze znajdzie się jakiś zawodnik, który dla pewnej dziewczyny stanie się conajmniej idolem, jak nie i obiektem westchnień. Tak samo jest zapewne z aktorami, muzykami i w ogóle artystami. Do dziś pamiętam, jak jako ośmiolatka zauroczyłam się Stephanem Antigą. Ale wtedy był dla mnie równie abstrakcyjną postacią, co Harry Potter😅 Zauroczenie do obydwu minęło momentalnie, ale miłość do siatkówki została.
OdpowiedzUsuńW ogóle, to muszę się przyznać, że muszę się trochę pilnować, by nie brać Hayley za typową hotkę. Ich akurat chodzi po tym świecie zdecydowanie za dużo i są skrajnie wkurzające.
Ale Hayley to zupełnie coś innego. Przede wszystkim u niej najpierw była miłość do piłki, a potem do konkretnego piłkarza. Choć prawdą jest, że totalnie wpadła po uszy. Ma obsesje na punkcie Masona i zrobiłaby wszystko, by być obok niego chociaż przez kilka sekund. Nie ważne, czy to na meczu, czy treningu młodszego brata.
I znalazła ku temu idealną okazje! Pomagając w kuchni na pewno spotka jeszcze Masona i będzie miała okazje zamienić z nim kilka słów. Kto wie, może z czasem piłkarz też zacznie zwracać uwagę na dziewczynę.
Boję się tylko, że działania Hayley mogą się zrobić ciut zbyt natarczywe. Przede wszystkim Mason ma dziewczynę. Co może stanowić w przyszłości pewien problem. Mam jednak nadzieję, że Hayley nie wpakuje się w żadne kłopoty.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Aj ta Hayley ^^ kompletnie zbzikowała na punkcie Masona! Nie żebym jakoś szczególnie się dziwiła, w końcu wystarczy spojrzeć na ten uroczy uśmieszek ^^ piłkarz zrobił na niej ogromne wrażenie i dość szybko stała się jego najwierniejszą fanką :) Żadna inna by się tak nie poświęciła! Dlatego liczę na to, że ta dwójka już niedługo stanie ze sobą twarzą w twarz i Mason będzie miał szansę poznać Haley. Taką prawdziwą artystkę Haley! Bo na razie trudno jej "wybić się" z tłumu innych fanów, którzy dla piłkarzy wyglądają tak samo. Znając jednak determinację dziewczyny, wierzę że dość szybko doprowadzi do ich konforntacji :) Na razie spełniła jedno z największych marzeń i jest w posiadaniu wspólnego zdjęcia ze swoim idolem. Ba! Miała szansę go dotknąć *.* Miałam napisać poczuć jego zapach, ale kurde no, po meczu był i ... ^^ ... i tak to napisałam xD
OdpowiedzUsuńZa to biedny "dorosły" Max dostaje szału z powodu dziwnego zachowania siostry. Gdyby tylko wiedział KTO jest tego powodem. Mam nadzieję, że w przyszłości nie strzeli fochem iż został perfidnie wykorzystany do celów namierzenia Masona haha ^^ Chociaż z drugiej strony, wizja teoretycznego posiadania za szwagra takiej osobistości jak pan Mount raczej jest kusząca ^^ Ciekawi mnie jak zareaguje rodzina gdy dowie się, że Haley nagle zainteresowała się kuchnią :D Ba! Czy ona ma o tym jakiekolwiek pojęcie? Nie żebym się czepiała, ale mam nadzieję, że nie potruje niebieskich reprezentantów haha. Bo ja to bym na pewno potruła! Więc mówię z teoretycznego doświadczenia. Dodam jeszcze, że moją największą "ambicją" było zbieranie pomeczowych koszulek na Santiago Bernabeu hahaha xD Nie mogę się doczekać jej pierwszej prawdziwej rozmowy z Masonem! :D
Buziaki :*:*:*
ulala... Hayley jest szalona, i aż obawiam się co będzie dalej - coś czuję, ze ta kuchnia może wybuchnąć jak ją przyjmą, a biedny Mason wyląduje z sałatką na głowie. Wtedy na pewno będzie mogła odbyć z nim rozmowę, i wykorzysta szansę na pozbycie go koszulki. Czekam na ciąg dalszy, i co najwazniejsze na pierwszą rozmowę bohaterów (coś czuję, że szybciej pierwszy ruch wykona braciszek) :D
OdpowiedzUsuń